piątek, 29 marca 2013

► "Okrągły przekręt" - Maurycy Nowakowski


TYTUŁ: Okrągły przekręt
AUTOR: Maurycy Nowakowski
WYDAWNICTWO: Anakonda
GATUNEK: powieść sensacyjna, sportowa

Korupcja w piłce - problem powszechnie znany, taki co to nie znika z dnia na dzień. Media mogły z niego czerpać jak ze źródła. Kto by pomyślał, że jest w tym pomysł na dobrą książkę? Powieściowy debiut Maurycego Nowakowskiego wyjątkowo przypadł mi do gustu. Dajcie mi więcej takich opowieści!

Okrągły przekręt to przeplatanka dwóch historii z nie do końca różnych środowisk. Różne są za to perspektywy i kąt patrzenia na piłkę nożną. Nowakowski zaprasza nas do ponurego świata, w którym nieuczciwość jest głównym sposobem na zarobienie szybkich pieniędzy. Wydawało nam się, że korupcja zanika? Ależ skąd! Ma się lepiej niż kiedykolwiek. Czasami po prostu brudy pierze się po cichu.

Prawdziwą twarz Macieja Bojarskiego poznajemy od razu. I nie jest to twarz sprawiedliwego sędziego. Korupcja nie jest dla niego niczym nowym, ale wciąż mało kto wie, że od czasu do czasu bierze w łapę. Można polubić skorumpowanego człowieka? Przecież taki ma wpisaną nieuczciwość w życie. A jednak Bojar da się lubić, mimo że do przyjemniaczków nie należy. Nasz trzydziestosześcioletni sędzia daje nam szansę na obejrzenie brutalnego siedliska sprzedajności od wewnątrz - tutaj łatwo poczuć wściekłość kibiców i emocje panujące na stadionie.
Marcin Faron to - zdawałoby się - przeciwieństwo swojego starszego kolegi. Uczciwy do bólu młody dziennikarz ma już na koncie pewne osiągnięcia, ale jego ambicja wciąż jest niezaspokojona. Szef zwykł zarzucać mu dziennikarskie ADHD, charakteryzujące się niebywale szybkim tempem pracy i entuzjazmem. Pewnego dnia Faron dostaje niebywałą okazję - może napisać cykl artykułów, związanych z niedawno rozbitą siecią korupcji w polskiej piłce. Ale czy ona naprawdę została rozbita? W drodze na sam szczyt dziennikarskiej kariery Marcin przekona się, że uczciwość jest na wagę złota i zada sobie pytanie komu można ufać. W końcu "przekręt daje zbyt wiele kuszących możliwości, zbyt kuszących, aby się im oprzeć. Taka jest ludzka natura. Ludzie lubią oszukiwać i lubią być oszukiwani. Przekręt musi trwać (...)"

Choć powieść jest czystą fikcją, to czytając ją zastanawiałam się czy nie ma w niej ziarna prawdy (albo kilku ziaren...). Klimat w jakim jest utrzymana sprawia, że jej autentyczności nie można podważyć. Nowakowskiemu na pewno nie było łatwo poruszyć tego tematu, bo w opinii publicznej nadal istnieją sprawy zbyt kontrowersyjne, żeby się w nich nurzać. Autor pozbawia nas złudzeń, wciąż powtarzając, że korupcja była, jest i będzie już zawsze - bo historia lubi się powtarzać.

To jedna z tych książek, które można przeczytać jednym tchem, a zwie się to kawał dobrej literatury.  Dialogi utrzymane w ostrym, kąśliwym stylu i konkretne opisy są przykładem równowagi idealnej i nie pozwalają się nudzić. Wręcz przeciwnie - Nowakowski przeprowadził akcję z wyczuciem i niebywałą werwą. Wbrew pozorom (które może budować okładka) to nie jest książka tylko dla maniaków szeroko pojętego sportu. Okrągły przekręt spodoba się każdemu, kto lubi dopasowywać do siebie elementy układanki. Zmęczenie materiału też nam nie grozi - w końcu od czegoś są wątki poboczne.

Na koniec dodam tylko, że autor bardzo sprawnie posługuje się cynizmem i potrafi uwypuklić rzeczy za których uwypuklenie grozi mu lincz. Szczególnie do gustu przypadło mi scharakteryzowanie polskiej nacji w kilku słowach. "Jesteśmy takim narodem. Lubimy pomarudzić, ale jak nam zabierają nasz ulubiony powód do marudzenia, to szybko łapiemy za szabelki". Oj, prawda to! Bolesna, ale jednak.

Ze swojej strony mogę tylko pogratulować Maurycemu Nowakowskiemu i czekać na więcej. A w trawie piszczy, że pracuje nad drugą powieścią, tym razem kryminalno-sensacyjną. Dziękuję Wydawnictwu Anakonda za kilka godzin dobrej rozrywki i zapraszam na ich fan page na Facebooku.



wtorek, 26 marca 2013

► "Pierwszy grób po prawej" - Darynda Jones


TYTUŁ: Pierwszy grób po prawej
AUTOR: Darynda Jones
WYDAWNICTWO: Papierowy Księżyc
GATUNEK: fantastyka

Darynda Jones została okrzyknięta największą sensacją ostatnich lat. Nie wiem przez kogo i pewnie się tego nie dowiem, ja jednak bym jej tak nie nazwała. Do rzeczy jednak.

Były już wampiry, wilkołaki, były elfy, karły też przeżyły ostatnio renesans... Żeby było oryginalnie - co powiecie na kostuchę? Ale nie taką stereotypową. Na próżno szukać czarnej szaty z kapturem spod którego wychyla się szkielet, kosy też nie znajdziemy - wbrew temu co pokazuje okładka. Kostucha stworzona przez Daryndę Jones, to młoda, lekko zbzikowana pani detektyw, która co drugi dzień zbiera łomot od okolicznych zbirów, a w snach jest nawiedzana przez seksownego faceta (wątku erotycznego ostatnio nie da się uniknąć w książkach). Pewnego dnia znajduje w nogach łóżka kolejną zbłąkaną duszę, która proponuje jej rozwikłanie morderstwa trzech prawników - w tym swojego.

Dawno nie miałam do czynienia z tak przerysowanymi postaciami. Zabieg, który miał na celu wzbudzenie sympatii do pani detektyw, sprawił że wydaje się ona śmieszna - podkreślam - śmieszna, bo niestety autoironia i sarkazm używane w nadmiarze tracą swój pierwotny efekt. Jej pyskatość i narracja doprowadzały mnie chwilami do szewskiej pasji - trzeba jednak wiedzieć, że Charley Davidson ma dwie natury - ale mała, zagubiona, dwudziestokilkoletnia kobieta też mnie do siebie nie przekonała. Kostucha miała być chyba jedną z tych oryginalnych postaci, które kochają całe rzesze. Stała się za to jedną z tych irytujących bohaterek, którym ma się ochotę zamknąć buzię na kłódkę. Dziwi mnie też jej zawód - co to za pani detektyw, która całą pracę zwala na asystentkę, a sama nie robi nic prócz rozmawiania ze zmarłymi?
Niestety to nie koniec pozornie intrygujących postaci. Kolejną jest Reyes - tajemniczy mężczyzna ze snów bohaterki. Oczywiście zły chłopiec okazuje się mieć złote serce i być szalenie przystojnym synem Szatana. O jego mrocznej naturze i tajemniczości nie trzeba wspominać. Mamy do czynienia z kolejnym schematycznym bohaterem ostatnich lat. Nie zrozumcie mnie źle, absolutnie nie mam nic przeciwko tworzeniu takich mężczyzn, choćby na potrzeby fikcji literackiej, ostatnio żyję jednak z przeświadczeniem, że każdy kolejny staje się nudniejszy. Skończy się to tym, że niedługo żaden książkowy amant nie wywoła ciarek u czytelniczek.

Nie mogłam dojść do tego, który wątek jest głównym. Zagadka kryminalna czy poszukiwanie przez bohaterkę informacji o samej sobie? Obydwa się niwelowały, w efekcie żaden mnie nie zainteresował. Nie miałam problemów z robieniem sobie przerwy od "Pierwszego grobu po prawej", zwłaszcza kiedy przypominałam sobie jak wychwalano tę powieść. Miałam się śmiać do rozpuku, tymczasem raptem kilka razy zachichotałam.

Trzeba jednak oddać sprawiedliwość autorce - spod jej pióra wyszło coś lekkiego, przy czym nie sposób się męczyć. Napisana przystępnym językiem powieść przyjemnie umila czas i kiedy nic innego nie pojawia się na horyzoncie może być całkiem niezłą alternatywą, choć oryginalny w niej jest tylko temat kostuchy. 

poniedziałek, 18 marca 2013

► "Mroczne szaleństwo" - Karen Marie Moning


TYTUŁ: Mroczne szaleństwo
AUTOR: Karen Marie Moning
WYDAWNICTWO: MAG
GATUNEK: paranormal urban fantasy

Kto by się spodziewał po pani Karen Marie Moning, przykładnej absolwentce prawa i socjologii, takiej mrocznej i szalonej powieści? Autorka dwunastu bestsellerów pozytywnie zaskoczyła czytelników i zgarnęła za to kilka nagród. 

Mroczne szaleństwo to pierwsza część Kronik Mac O'Connor i jednocześnie żywe potwierdzenie słów: nie należy oceniać książki po okładce. Po pierwsze - obrazek na niej przedstawiony nie ma nic wspólnego z treścią i zachodzę w głowę skąd się wziął. Po drugie - wypisane niebieskimi literami Mroczne szaleństwo też może zmylić. Trochę kiczowate, nie sądzicie? Mnie kojarzy się z ckliwym harlequinem, a nie jest to gatunek bliski memu sercu. 

MacKayla Lane, mimo swoich 22 lat, postanowiła być wiecznym dzieckiem. Najchętniej wciąż by się stroiła w różowe sukienki i szczotkowała swoje długie blond włosy. Do czasu kiedy jej siostra zostaje brutalnie zamordowana w ciemnej dublińskiej uliczce. Mac po wysłuchaniu enigmatycznej wiadomości, jaką Alina jej pozostawiła na krótko przed śmiercią, postanawia wyruszyć do Irlandii i zbadać okoliczności w jakich zginęła. I w tym momencie zaczyna się całe paranormal story, bowiem kobieta o mózgu nastolatki, okazuje się widzieć elfy. Tak, brzmi to jak średni horror, ale ja całkiem nieźle bawiłam się, poświęcając czas tej książce.

Na pierwszy plan bez wątpienia wysuwa się postać wyżej wspomnianej Mac. Z początku dziewczyna irytuje swoją naiwnością, ale w miarę czytania ciężko jej nie polubić, zwłaszcza dostrzegając zmiany jakie w niej powoli i opornie (ale jednak) zachodzą. Tajniki jej umysłu można zgłębić dość szczegółowo, bo to właśnie ona jest narratorem. Osobiście żałuję, że autorka wybrała formę dziennika - trzecioosobowa narracja z pewnością pozwoliłaby traktować powieść poważniej, a nie tylko jako formę zabicia czasu.
Na całe szczęście MacKayla nie jest jedyną postacią. Mamy też tajemniczego Jericho Barronsa, który mimo, że podobny do typowych książkowych amantów, jest jednak od nich całkowicie różny. Fascynacja tą postacią jeszcze mi nie przeszła, przyznaję się. Nie da się zaprzeczyć, że gdzieś pod koniec pierwszego tomu między bohaterami zaczyna iskrzyć - ale są to głównie dawkujące napięcie potyczki słowne, napisane zresztą z humorem, podkreślającym dynamikę powieści. Panna Lane i Barrons wcale nie stają się dla siebie ani odrobinę cieplejsi niż byli na początku, wciąż sobie nie ufają i tak naprawdę nie pomylę się zbytnio, jeśli powiem, że się nie lubią. 

Co jest ciekawe i osobliwe - nie mamy tu podziału na dobrych i złych - dostajemy za to całą paletę odcieni szarości. Różnorodność postaci jest niewątpliwym atutem Mrocznego szaleństwa, podobnie jak to, że pani Moning nie rzuca wszystkich kart na stół i nie zdradza na początku wszystkich tajemnic.

Szkoda zmarnowanego potencjału Irlandii. Piękny kraj, który w książce jest wspomniany tylko z nazwy. Autorka najprawdopodobniej zna go tylko z obrazka i w tym cały problem. Atmosfery Dublina nie poznamy, czytając o przygodach Mac Lane. Poznamy za to bogaty opis potworów, magicznych istot i tajemniczych artefaktów. 

Mroczne szaleństwo jest nieszablonową powieścią fantasy i zdecydowanie nie najambitniejszą, jaką miałam okazję czytać. Nie znajdziemy tu złotych rad i nie przeżyjemy katharsis - nawet czytając opis przeżyć Mac po śmierci siostry ciężko było mi wykrzesać z siebie empatię. Ale na pewno czas upłynie szybko (ze względu na wartką akcję) i (o ile mogę to tak ująć, po przeczytaniu w jeden dzień trzech tomów) całkiem przyjemnie. Wciągnięcie się w świat pełen tajemnic wcale nie jest trudne.




niedziela, 17 marca 2013

► "Trafny wybór" - J.K. Rowling


TYTUŁ: Trafny wybór
AUTOR: J.K. Rowling
WYDAWNICTWO: Znak
GATUNEK: powieść obyczajowa

Joanne Kathleen Rowling, autorka, która swoją sagą przyczyniła się do czytelniczej rewolucji. Miliony dzieci, młodzieży, a nawet dorosłych sięgnęło po książki za jej sprawą. Ciężko więc po przeczytaniu Harry'ego Pottera podejść do kolejnej powieści tej pani bez oczekiwań. Udowodniła już, że ma wyobraźnię i talent do snucia niesamowitych opowieści. Nie wiedzieć dlaczego postanowiła się od tego odciąć. 

Poznajemy miasteczko Pagford, na pierwszy rzut oka sielską krainę, gdzie większość mieszkańców się zna i jest dla siebie sympatyczna. Ale umiera Barry Fairbrother i okazuje się, że jednak nie wszyscy się lubią, a wyścig o miejsce w radzie staje się ważniejszy niż lojalność wobec przyjaciół. W opasłej księdze znalazło się miejsce dla wielu wątków - poznajemy kilkanaście bezbarwnych osób, z których tylko jedna lub dwie potrafią zainteresować swoim losem. Warto zaznaczyć, że nie ma tu jednego głównego bohatera do którego można by się było przywiązać i kibicować mu w dążeniach do celu. Dla mnie jest to niewątpliwie wada - żadnej z postaci przez siebie wykreowanej Rowling nie poświęciła na tyle czasu, by nauczyć ją wzbudzać emocje w czytelniku. Może właśnie dlatego ta książka nie ma tajemniczego magnesu, który nie pozwala się od niej oderwać - wręcz przeciwnie, czytanie szło mi opornie i wykorzystywałam każdy pretekst, żeby ją tylko odłożyć. 

Wbrew pozorom ta powieść nie ma w sobie za grosz realizmu - w końcu na swojej drodze nie spotykamy tylko ludzi o nieciekawej (lekko powiedziawszy) aparycji i rozlicznych wadach. Rowling chcąc pokazać, że nie wszystko jest tak bajkowe jak mogłoby się wydawać przedobrzyła. Trafny wybór to powieść dla dorosłych, ale jej siłę napędową stanowi konglomerat nastolatków z problemami często większymi niż mają ich rodzice. Wyśmiewana w szkole nastolatka, powoli popadająca w depresję i oddająca się niechlubnemu zajęciu jakim jest podcinanie sobie żył; Chłopcy dla których ojciec jest wstrętnym pasożytem, torturującym ich psychicznie i fizycznie; Dziewczyna wywodząca się z patologicznego środowiska, która z jednej strony chce się stamtąd wyrwać, a z drugiej strony czuje, że anomalie których doświadczyła trzymają ją w miejscu... Idąc dalej dostajemy szczegółowo przedstawiony, ale też mocno naciągany przekrój młodzieży, którą interesują tylko narkotyki i sex. Istna degrengolada. 

Od kiedy książka dla dorosłych jest tak wulgarna, że aż wstyd czytać? Odkąd Rowling zaczęła pisać dla +18. Nikt tej pani nie uświadomił, że pornografii i przekleństw należy używać z pewną dozą wyczucia. Po przekroczeniu setnej strony można się przyzwyczaić do braku jakiegokolwiek smaku, ale to i tak nie zmienia faktu, że uczucie zdegustowania towarzyszy tej lekturze do samego końca. Stylistycznie Rowling zawsze była solidna, ale natłok mało błyskotliwych inwektyw skutecznie maskuje jej talent.

Słyszałam opinie jakoby autorka chciała tą powieścią skłonić do refleksji i przekazać coś wartościowego. Chyba przysnęłam, co - biorąc pod uwagę leniwy rozwój akcji - wcale nie byłoby niespodzianką. Jedyna konkluzja, jaka mi się nasunęła po przeczytaniu, to to, że tylko nazwisko Rowling i renoma, którą osiągnęło, sprawia że książka wciąż utrzymuje się na sklepowych półkach.

Inaczej niż wszyscy nie nastawiałam się na porywającą lekturę, dlatego obcy mi jest gorzki smak rozczarowania. Miałam świadomość tego, że po takim sukcesie, jakim niewątpliwie był Harry Potter, Rowling trudno będzie stworzyć coś chwytającego za serce. Ciężko musi być pisarzowi, który swoją pierwszą książką osiągnął już wszystko, co było możliwe do osiągnięcia. Dla zatarcia złego wrażenia muszę chyba jeszcze raz sięgnąć po Harry'ego Pottera, bo zdecydowanie wolę Rowling w wersji dla dzieci.